wtorek, 22 września 2015

Moje tajskie ABC, cz. 2.



Ciąg dalszy wywodów. Zapraszam do lektury.

M – Monarchia. Wszechobecne zdjęcia królowej i troszkę mniej powszechne zdjęcia króla, stanowią po kilku dniach element krajobrazu tak naturalny, jak zdjęcia polityków w Polsce przed kampanią wyborczą. Jest w tych uśmiechniętych obliczach jakiś spokój i uczucie, że pewnych rzeczy przed monarchami nie wypada. Z jakiegoś powodu, pod plakatami naszych polityków efekt jest dokładnie odwrotny. 


N – Napisy. Nigdy w życiu nie widziałem tak genialnych ostrzeżeń! Największą perełką był pan sprzedający kamienie „szlachetne”, który na szyldzie napisał: „1 JEW=20 BAHT”. Miał być „gem” albo inny „jewel” ale angielski nie jest szczególnie znany w tym uroczym kraju. Ostrzeżenia i zakazy rzadziej mają błędy, za to ich treść jest chyba jeszcze bardziej szokująca. Nie udało mi się zrobić zdjęcia tablicy „No SEX in the temple”, za to na zdjęciach inne przykłady. 



O – Ołtarzyki. Och! Ile jedzenia, kadzideł i kwiatów dziennie poświęca się bóstwom w Tajlandii! Niektóre ołtarzyki to prawdziwe dzieła sztuki, inne odrapane i nieatrakcyjne gromadzą kurz, nieodmiennie jednak na każdym znajduje się choćby maleńkie poidełko czy talerzyk z okruszkiem.

P – Prostytucja. Po kraju, w którym telewizja cenzuruje męską rękę na kobiecym ramieniu (efekt typu „blur”) nie spodziewałbym się aż takiego zepsucia... Co prawda nigdy nie widziałem tajskich klientów tych pań, więc trudno powiedzieć czy zepsucie sięgnęło już w głąb tajskiej tkanki społecznej, czy jest produktem z importu. Na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwe, żeby popyt turystyczny wymagał aż takiej podaży. Do zbadania.

R – Rambutan. Mój stosunek do owoców się nie zmienił, ale przyznaję, że to jeden z ładniejszych owoców jakie widziałem. Owłosiony i okrągły sprzedawany jest bardzo tanio przy drogach i na straganach. Oczywiście słodki jak cholera. 







S – Snorkelling. Wszyscy mówili nam, że musimy nurkować. Z różnych względów nurkować z butlą nie możemy, ale nurkowanie z rurką też jest fantastyczne. Bezwzględna wolność, własny sprzęt i dowolna ilość czasu na „spocie” zdecydowanie przemawiają za tą formą nurkowania.
 
T – Toyota Hilux. Gdyby tego samochodu/półciężarówki zabrakło to 80% Tajów straciłoby podstawowy środek lokomocji. Popularność zawdzięcza lokalnej, tajskiej produkcji. Jest też duża i podobno działa tak: https://www.youtube.com/watch?v=cbBx4Ql6Umo

U – Umundurowanie. Tajlandia jest krajem zwariowanym na punkcie mundurów. Mundur ma kioskarz, kontroler biletów, kierowca, sprzątacz, kelner, hycel, student i absolutnie każdy ochroniarz (nawet jeśli pilnuje pustego placu albo macha ręką przy kasie biletowej). Ponadto istnieją sklepy z uniformami, w których można kupić model dopasowany do swojego zawodu albo po prostu stworzyć sobie mundur . Niewątpliwym plusem jest to, że faktycznie wygląda to schludnie. Minusem, że trudno odróżnić reprezentanta administracji publicznej od zwykłego fana odzieży wojskowej. Na zdjęciu prawdziwi wojacy w Pałacu Królewskim w Bangkoku.


W – Water-To-Go. Gdyby wybrać najbardziej przydatny i najczęściej używany produkt podczas naszego wyjazdu to miejsce pierwsze przypada niechybnie tej genialnej butelce z filtrem (dzięki Konrad!). I chociaż jedna nam zginęła (wypadła z plecaka jak jechaliśmy skuterem) to druga zarabia na siebie do kilku razy dziennie. Gorąco polecam, żadnych problemów żołądkowych od przyjazdu do Azji to na pewno też jej załuga: https://www.watertogo.eu/
 
Z – Zasady bezpieczeństwa. Tajlandia to miejsce w którym na porządku dziennym są otwarte włazy studzienek kanalizacyjnych, dziurawe mosty, ruszające się płyty chodnikowe i wszędzie wiszące kable. Autobusy jeżdżą z otwartymi drzwiami, na łódki wskakuje się, bo nie ma trapu a na skuterze jeździ się w 4 osoby (bez kasku oczywiście). Wymaga to od człowieka dodatkowego skupienia (np. niespodziewane obniżenia sufitu mogłyby być oznaczone żółto-czarną taśma… no mogłyby), ale właśnie dzięki temu widzi się więcej. Czasem widzi się gwiazdy (jak się przywali w nieoznaczony żółto-czarną taśmą sufit) ale coś za coś. Kuba



3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe. A możecie zamieścić zdjęcie pary królewskiej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe. A możecie zamieścić zdjęcie pary królewskiej?

    OdpowiedzUsuń
  3. Water-to-Go jest już w Polsce :-) www.watertogo.pl

    OdpowiedzUsuń