czwartek, 24 września 2015

Melakka



(scroll down for the English version)

Melakka. Uznawane za jedno z najważniejszych miejsc do odwiedzenia, gdy jest się w tej części świata, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO… No i nie da się ukryć, miasto ma niesamowitą historię. Niestety wyglądem nie zachwyca a i o umiejętność „sprzedania” tej niesamowitej historii włodarze miasta się nie postarali. Moja pierwsza myśl, gdy obskoczyliśmy historyczne centrum (tę część miasta, która objęta jest szczególną opieką UNESCO) była: „ktoś dał łapówę w stylu Seppa Blattera”. Dlaczego? Ano miasto to ubogi skansen, gdzie większość zabytków to kawałki muru (ew. odkryty fundament) albo tekturowo-gipsowe rekonstrukcje. Dla przykładu załączam stronkę z Wikipedii dotyczącą fortu Famosa (serio: https://en.wikipedia.org/wiki/A_Famosa). Kościół Św. Pawła jest kilkoma popisanymi przez turystów murami bez żadnej wartości architektonicznej, nie mówiąc o sakralnej (taki Trzęsacz tylko bez widoczku i masą zagubionych turystów, którzy próbują zrozumieć po co tam przyszli). Dalej jest Jonker Walk, azjatyckie Krupówki skąpane w upale. Po obejrzeniu kilku muzeów, które opowiadały nudniejsze historie, nie mogę zrozumieć jak można zmarnować potencjał takiego miasta. I pewnie byłbym rozczarowany, że tłukliśmy się 2h w jedną stronę z Kuala Lumpur gdyby nie trzy fakty. Pierwszy, mieliśmy okazję spędzić dużą część dnia z Olgą i Maciejem, którzy poświęcili nam nawet jeden akapit na swoim blogu (http://raveltravel.com/pl/2015/09/22/pelne-brzuchy-obzartuchy/). Dużo bardziej otwarte umysły na piękno Melakki – mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze na Bali! Drugi fakt – jedzenie. Maciej uznał, że nadaje się na tytuł posta bo faktycznie jest dobre i tanie. A dobre i tanie to naprawdę świetne połączenie. No i udało się Mai zrobić parę świetnych zdjęć, bo Melakka ma swój czar, jeśli tylko dobrze poszukać (ale nie spodziewajcie się Taj Mahal). Kuba



So there are places like Malacca City. It is considered to be one of the  most important places to visit when you are in Kuala Lumpur. And it is! Undeniably the city has amazing history and huge historical importance! However, when we arrived there it happened to be a big disappointment. It is not ugly, do not get me wrong. But when you see that it was listed on a UNESCO World Heritage Site list you are expecting something truly amazing. My first thought was: “someone had to give hell of a bribe here”. Why?  The city looks like a second-class open air museum where most of the important sights were destroyed. We did not even take pictures of a Fomosa fort, as there is simply nothing to photograph (check this out on Wikipedia https://en.wikipedia.org/wiki/A_Famosa). The St. Paul church which is the main sight is a sad, desecrated building (remnants of the building with just shabby walls) full of tourists (who spend maybe 30 seconds inside trying to understand why is it even important) and merchants. The main street, Jonker Walk, is packed with tourist and cheap merchandise. After seeing some amazing museums where there was almost nothing to show (and I am pointing here especially at Hellfire Pass museum where you tell a story of a tunnel in a forest) the city is just a lost potential. I would consider the day as a bit disappointing if not for the three things. Firstly, we met fantastic couple from Gdańsk and spend a lovely half-day with them (we even made it to their blog: http://raveltravel.com/pl/2015/09/22/pelne-brzuchy-obzartuchy/). Hi guys, hope we will meet on Bali! Secondly the food was good and cheap, and this is an important thing, right?  Lastly, Maja was able to make some awesome pictures! Kuba

2 komentarze:

  1. Dobrze wyglądacie grubasy :) Świetne fotki!

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak już znudzą Wam się te wszystkie kolorowe, słodkie, pachnące i hałaśliwe cuda, pojedźcie na Suwalszczyznę. Takich purpurowo- fioletowo- błękitnych anielskich skrzydeł rozpostartych na niebie o zachodzie ponad zielonymi falami pagórków pod Szypliszkami nie zobaczycie gdzie indziej.

    OdpowiedzUsuń