sobota, 23 stycznia 2016

Wietnam czyli Wielkie Żarcie



Przedostanie się do Wietnamu z Laosu nie było łatwe – spędziliśmy prawie dwa pełne dni w drodze, tłukąc się tuk tukami, autobusami, minivanami…Ale nawet gdyby Wietnam okazał się zaoranym, pustym polem – ze względu na jedzenie było warto się tutaj dotelepać.

Naszym pierwszym przystankiem było Hue w środkowym Wietnamie. W czasie gdy Wietnam był kolonią francuską, cesarzowie z dynastii Nguyen byli jedynie marionetkami. Pozbawieni realnej władzy budowali sobie z nudów okazałe pałaco-grobowce…Martwi za życia próbowali zapewnić sobie piękne życie pozagrobowe. 



Niebo prawie zawsze jest w Hue zasnute. Co robić kiedy prawie ciągle siąpi deszcz?JEŚĆ!:)
Chrupiące, złociste Spring Rollsy.

Wieprzowinę zapiekaną na trawie cytrynowej, którą układa się na papierze ryżowym z sałatą i ziołami i zawija w rulon. Potem wyjmuje się trawę cytrynową, macza wszystko w orzeszkowym sosie i omnomomnom:)



Zachwyciła mnie też sałatka z pomelo i kwiatu bananowca, który posiekany na drobne kawałeczki ma lekko orzechowy aromat.

Następnym miejscem na naszym kulinarnym szlaku było Hoi An. Pogoda wyraźnie się poprawiła – wyjrzało utęsknione słońce a z nim - upał. A gdy jest gorąco najlepiej schronić się pod wiatrakiem w restauracji i znowu jeść:)
Cau Lao – tradycyjny, gruby makaron z wieprzowiną i chrupiącymi kwadracikami nie wiadomo czego.


Małże Świętego Jakuba zapiekane z trawą cytrynową, orzeszkami ziemnymi i szczypiorkiem. Każda muszla eksplodowała aromatem jak mała bomba.


Soczysty, niemalże surowy tuńczyk obsypany sezamem.

White Roses – czyli pierożki o cieście delikatnym jak zgęstniała mgła, podawane ze smażoną cebulką.

W Hoi An każdy obiad i każda kolacja przez osiem dni była prawdziwą ucztą. Nie jest to jedyny powód dla którego to miasto mnie absolutnie zachwyciło, ale o tym w kolejnym poście…Maja

1 komentarz:

  1. Kochani- żadni z Was leserzy w podróży.Powinniście byli zatytułować bloga "Łasuchy w podróży". Brzmiało by atrakcyjniej i może doczekalibyście się masowego czytelnictwa i komentarzy. A tak, to tylko mamusia się czasem wyzłośliwi:(

    OdpowiedzUsuń