Wyobraź sobie,
że kupujesz w sklepie wodę mineralną. Wiesz, że powinna kosztować jakieś 3
złote, ale każą Ci zapłacić 10, bo Twoja skóra jest czarna. Nie ważne czy
jesteś Afroamerykaninem z Nowego Jorku, zarabiającym miliony dolarów czy
biedakiem z Kongo. Okropne, prawda?
Niestety
spotykamy się z rasizmem w Azji każdego dnia. Tylko dlatego że jesteśmy biali,
wszyscy myślą że jesteśmy bogaci jak
Australijczycy czy Amerykanie i traktują nas jak chodzące bankomaty.
Uderzające
jest też, że w telewizji czy reklamach wielkoformatowych modelki mają bardzo
jasny odcień skóry i prawie europejskie rysy twarzy. Takich osób prawie nie widać
na ulicach Tajlandii czy Indonezji. Zupełnie jakby wstydzili się swojej prawdziwej
rasy. Gdyby zakładać, że reklama odwzorowuje przeciętnego konsumenta, miałoby
się wrażenie, że w Azji nie ma…Azjatów.
Najmocniejszym
dowodem na to, że Azjatki masowo chcą się wybielać są kremy do twarzy. W
Europie opakowania komunikują różne benefity – nawilżenie skóry, walka z
niedoskonałościami, działanie przeciwzmarszczkowe. Producenci wiedzą, że
kobiety mają różne typy skóry, dlatego mamy olbrzymią różnorodność. Tutaj
przebija się tylko jeden komunikat: WYBIELIMY CIĘ.
W Europie koncerny kosmetyczne
obiecują rzeczy bardzo trudne do osiągnięcia za pomocą kosmetyków: wyszczuplenie,
redukcję cellulitu etc. W Azji obiecują niemożliwe: zmianę twojej rasy. Maja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz