niedziela, 1 listopada 2015

Singapur: kraj od zera do milionera



Spędziliśmy ponad tydzień na leniwej wyspie Penida, gdzie nie istniał czas. Potem niemiłosiernie wytrząsnął nas speed boat na Bali, wskoczyliśmy do samolotu i hop – jesteśmy w jednym z najnowocześniejszych miejsc na świecie. Bez żadnej aklimatyzacji wyszliśmy na miasto. Drapacze chmur eksplodujące światłami, wstęgi mostów wijące się nad zatoką, statek kosmiczny przycupnięty na szczycie wieżowców…
Gardens by the Bay jak wyjęte z Avatara…






Kuba śpi w piętrowym łóżku nade mną (za miejsce w sześcioosobowym pokoju płacimy połowę więcej niż za nasz czterogwiazdkowy resort z basenem i królewskim łożem na Nusa Penida). A ja czytam i próbuję zrozumieć jak to możliwe, że w ciągu 50 lat z rybackiej osady stworzono metropolię, przy której Londyn wydaje się prowincjonalnym miasteczkiem. Jak w ciągu jednego pokolenia, z kraju beż surowców, gdzie w sąsiednich państwach ludzie mieszkają w bambusowych chatkach, udało im się stworzyć drugą Japonię?
Ojcem uzyskanej przez Singapur w 1965 niepodległości jest Lee Kuan Yew. Rządził przez trzy dekady, ale posiadał ogromny wpływ na politykę aż do swojej śmierci w tym roku. (Pełnił na przykład funkcję „ministra mentora” w rządzie swojego syna). Tony Blair powiedział o nim, że to najbłyskotliwszy lider jakiego poznał. Kilka jego pomysłów:
1.       Wprowadzenie Angielskiego jako oficjalnego języka, żeby przyciągnąć zachodnich inewstorów.
2.      Wysokie wynagrodzenia dla ministrów i urzędników by przyciągać talenty – najlepsi absolwenci pracują w sektorze publicznym. Sektor prywatny jest dopiero wyborem nr 2. Nieefektywni urzędnicy są zwalniani.
3.       Powołanie Biura Badania Praktyk Korupcyjnych, które wyposażył w rozległe kompetencje. Za korupcję na najwyższych szczeblach władzy grozi kara śmierci. Jak łatwo się domyślić - korupcja nie istnieje w Singapurze.
4.   Kara chłosty, na przykład za wandalizm. Faktycznie nie widzieliśmy ANI JEDNEGO graffiti w całym mieście…
Wiele się mówi o surowym prawie i niepełnej wolności mediów w Singapurze. Są to aspekty, których zupełnie nie widać z perspektywy turysty, a które są bardzo istotne.
Natomiast w oczy bije powszechny dobrobyt – Lexusy i Maserati są popularne jak u nas Volkswageny. W całym mieście nie widzieliśmy jednego bezdomnego. Co tu dużo gadać: chapeau bas Panie Lee!Maja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz