Tytuł niniejszego wpisu nie jest
zbyt fortunny, bo może sugerować, że braliśmy udział w jakiejś gonitwie.
Zapewniam jednak, że z nikim się nie ścigaliśmy i korzystaliśmy z wolnego czasu
i uciech jakie zapewnia Bali – miejsce stworzone do tego by zwiedzać je powoli,
unikając tłumów. Chciałem podsumować dwadzieścia dni, ale jest to zadanie
bardzo trudne. Z góry zatem przepraszam za ewentualne trudności w odbiorze.
Dziś część pierwsza czyli etap południowy i wschodni. Część północną i
zachodnią postaram się napisać gdy dotrzemy na Nusa Penidę.
Na Bali przylecieliśmy z Kuala
Lumpur, wymęczeni miejskim gwarem i od razu stanęliśmy oko w oko z balijską
turystyczną machiną, która wszystkie swe najgorsze cechy postanowiła
skondensować w Kucie. Kuta jest kwintesencją komercjalizacji turystyki.
Taksówki, naganiacze, wycieczki, kursy, masaże, magiczne grzyby… Jeden spacer
ulicami tego miasta sprawił, że Kuala Lumpur stało się w naszych oczach Rewalem
poza sezonem. Ma to swój urok. Tysiące turystów, oferta pozwalająca na
dopieszczenie nawet najbardziej zwyrodniałych gustów, światła, muzyka… Chętnie
przyłączyłbym się do chóru krytykantów, ale znalazłem w tym pewną magię. I
chociaż męczyło mnie ciągłe mówienie „no thank you”, to wydaje mi się, że Kutę
zobaczyć trzeba. Tak jak Sopot, Honolulu i St. Tropez.
Z Kuty, w której spędziliśmy w zasadzie jeden dzień
pojechaliśmy do Ubud. Przyznaję bez bicia, że nie spodziewałem się cudów po
mieście, które stało się ostoją ekspatów i najbardziej europejskim miastem na
Bali. Zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Jest czyste, zadbane (istnieją nawet pojemniki
na recykling odpadów – rzecz do tej pory przez nas nie widziana!). Jakość
jedzenia i baza hotelowa na najwyższym poziomie. I chociaż planowaliśmy spędzić
tam raptem dwa-trzy dni to i po pięciu czuliśmy niedosyt. Ubud bowiem jest nie
tylko wypełniony atrakcjami, jest też nimi otoczony i sam w sobie jest atrakcją
(vide post Mai ze zdjęciami architektury). Oprócz turystycznych evergreenów jak
Monkey Forest (las pełen małp, straszna turystyczna wyciągarka pieniędzy, nie
warto) są zupełnie bezpłatne tereny spacerowe (Campuhan Ridge Walk) czy
oddalone o 10 minut jazdy skuterem pola ryżowe. I oczywiście można pojechać na
najsłynniejsze w Tegalalang, ale wokół miasta jest wiele ciut mniej
atrakcyjnych wizualnie, ale zupełnie pustych (choćby w drodze na Mt. Batur).
Ubud zapamiętam jednak przede wszystkim dzięki trzem „atrakcjom”: kursowi gotowania, pokazowi tańca Kecak i wizycie w museum Arma. Każdej z nich mógłbym poświęcić osobnego posta, ale postaram się podsumować jednozdaniowo. Kurs gotowania to sześciogodzinny maraton krojenia, siekania i smażenia, który rozpoczynał się godzinną wycieczką na targu a kończył siedmiodaniową ucztą. Super!
Kecak Dance Show odbywał się na naszej ulicy i był przygotowywany przez jej mieszkańców (zdjęcia i opis na ich stronie http://www.kecakdance.com.) Trudno opisać słowami to niesamowite przedstawienie, więc załączam fragment filmu „Baraka”, na którym doskonale widać o co chodzi: https://www.youtube.com/watch?v=aGXcnWUqV-Y (bez ognia, tancerek i w dzień, ale za to ze zbliżeniami na pogrążone w transie twarze). I na koniec wizyta w muzeum pana Agung Raia, który jest balijskim Kulczykiem i poświęcił swoje życie balijskiej kulturze. Mieliśmy przyjemność posiedzieć z panem Raiem na ławce w jego muzeum i myślę, że słuchanie jak mówi z pasją i radością o tym co osiągnął, sprawiło, że ARMA zajmuje tak ważne miejsce we wspomnieniach z Ubud.
Z Amedu jechaliśmy dalej do Loviny, Munduk, Pemuteranu,
Medewi i Sanuru, ale to już chyba w następnym poście, bo takie sprawozdawstwo
to się chyba ciężko czyta. Czy nie? Kuba
Jak zawsze czyta się ekstra, kolejnych fantastycznych wrażeń z Nusa Penida, do następnego czytania☺
OdpowiedzUsuńProszę o zdjęcia z góry Lempuyan (skoro było warto wdrapywać się).
OdpowiedzUsuńBardzo dobre jakościowo zdjęcia Wam wychodzą, pogratulować :-)
OdpowiedzUsuńMogę spytać jakim aparatem robione były pierwsze 4 fotki w tym poście (tarasy, gotowanie, świątynia) ??
Dzięki! Aparat to Sony alpha 5000. Wybraliśmy bo najlżejszy. Dobry idiot camera ale zmiana jakuchkolwiek ustawień jest bardzo trudna (wyjątkowo nieprzyjazne menu). Jakbyś chciał recenzje to daj znać;). Kuba
Usuń